poniedziałek, 2 stycznia 2017

Zmiana zmiana!

Kochani, wybaczcie zmiany- sporo przeprowadzek ostatnio. Ta już definitywna!
Zapraszam na nowy adres! :)
http://mysliznadkubka.blogspot.com/

Chichot i drożdże

Mimo północy na starym zegarku babci, miasto jeszcze nie śpi. Ja też nie. W mojej głowie rozlega się chichot marzeń. Taki, że wspomniana wcześniej głowa- boli. Taki, co budzi sny i zasnąć im nie pozwala. Uporczywy, wszak nie na niego teraz czas, ale jakże piękny! Biały jak śnieg, słodki jak poświąteczne pierniczki.
Prawdopodobnie całe moje jestestwo ogarnia przedślubna euforia. W czas i nie w czas. 
A nuż widelec łatwiej będzie z przyszło-małżeńskim uśmiechem przejść przez knieje nieubłagalnie zbliżającej się sesji.


Szlifujemy serca, relacje i komunikacje. Wszakże tego nie da się kupić na wyprzedaży, a do ślubu ważniejsze niż dobrze wypastowane trepki. Jeśli możesz, Drogi Czytelniku, pomódl się proszę razem z nami, żeby nasza miłość, pomimo grudniowego chłodu, rosła jak drożdże w ciepłym mleku. 


Zdjęcie pochodzi ze strony czupurki.pl 
Moja bezsenność ciążowa nie jest, po prostu grafika mnie urzekła :) 

wtorek, 27 grudnia 2016

Gałganki

Pora, by coś wyłuskać. Jak tata kilogramy orzechów tegorocznej jesieni. 

Święta minęły, gałgankowy anioł z przykurzoną główką zerka z naściennej półki, a ja snuje marzenia. Zamykam je w dzisiaj. Czuje przemożną potrzebę zrobienia kroku do przodu. Wielu kroków. Przemierzyć drogę. Po wybojach, z zakrętami, pod górkę i z coraz piękniejszymi widokami. Potrzebuje wiosny w życiu. By te marzenia, plany, które kiełkują w sercu nareszcie ujrzały słońce i na własnych listkach poczuły powiew wiatru. Bardziej być niż mieć. Zdecydowanie bardziej być
Zamykam marzenia w dzisiaj. Po głowie krąży mi zapach ciastek i herbaty z malinami, którą ostatnimi czasy zapijam się z ochotą. 

Na bloga powracam. Ot, jedno z kiełkujących marzeń :)



Ciepluchne, zimowe uściski dla Was wszystkich! 

środa, 2 listopada 2016

Bezwładnie

Jesień na wsi rozgościła się na dobre. Deszcz złotych liści wirujących za oknem, ostatnie porządki na ogrodowych grządkach i zimna, listopadowa ziemia. Piękno w zimnie. Zimno w pięknie. 
Ukojenie przynoszą grube, wełniane skarpety, ciepłe kaloryfery i kot. Taka jesień niech trwa, jak przecudna piosenka! 



Ku radości wielkiej, pomalutku ruszamy z przedślubnymi przygotowaniami! ;-) 

Kryzysy

W ubiegły piątek niebo było zachmurzone.

Kryzys niewiary w siebie i swoje studia znajduje kolejne ofiary niczym panoszący się po poznańskich ulicach katar.  

Co ja robię na tych studiach?
Co Ty robisz na tych studiach? Jesteś. Przywiodła Cię tu motywacja znana Twojemu sercu. Pasja, marzenia, być może przypadek. Tak czy inaczej.... Nie pozwól by studia wykreowały Twoją przyszłość! Sam ją przy pomocy studiów wykreuj. Marz, zawalcz i nie trać czasu. Jeżeli kierunek na którym jesteś pasuje do Twojej wizji jak leśny patyk do zamka na klucze- spróbuj z tego patyka wystrugać klucz! Odnajdź w tym miejscu gdzie jesteś możliwość swojego rozwoju. A jeżeli klucz mimo wszystko będzie nie ten, to zamiast poddawać się rozpaczy bierz klucz i szukaj drzwi, do których pasuje!
Wielu z nas (mnie też) przytłacza uczelniany materiał, indywidualna kolekcja szkolnych zaległości zdobyta na przestrzeni wieków :). Nie koncentruj się na tym, że za jakiś czas egzamin i mało co na niego umiesz. Tracąc czas na zmartwienia marnujesz te minuty, podczas których mógłbyś się czegoś nauczyć. Znacie to? Potrafię godzinami dostawać czkawki mózgu ze strachu, zamiast po prostu usiąść przy książkach. Wywalcz tyle ile zdołasz, a resztę zmartwień zostaw na moment, gdy faktycznie przyjdzie na to czas. 
Myślę, że z uczelnianym wyzwaniem jest trochę jak ze zdobywaniem góry. Kiedy zaczynasz wędrówkę, droga wydaje się być do zdobycia. Masz mnóstwo siły i motywacji. Ale niebawem pojawia się zmęczenie i obawy czy podołasz. Chwyć się przyjaciół, słuchaj intuicji. I kiedy już naprawdę nie możesz- odpocznij, ale nie poddawaj się. Każda kolejna próba to parę kroków bliżej celu. I z każdym kolejnym, często niełatwym krokiem pojawiają się piękniejsze perspektywy. 
Krok po kroku zdobędziesz tytuł inżyniera/licencjata/magistra :) 
Mierz(my) wysoko! 

sobota, 1 października 2016

Smentymenty, tęsknoty i chleb

Wróciłam do domu, na godzin parę. Tęsknota nie zna logiki, ekonomii ani realizmu. Przynajmniej ta moja. Moja tęsknotka wypływa kroplami spod powiek, chowa się pod pachnącym kocim futrem kocem i nie chce iść spać, tylko chłonąć dom w każdej możliwej chwili. 
A w słoikach z warzywami próbuje zamknąć zapach naszego wiejskiego ogródka.




piątek, 23 września 2016

Żurawie (i) odloty

Powiało październikiem. Pierwszymi rdzawymi liśćmi, zapachem dojrzałych jeżyn i ptasią ciszą. Z kuchni dobiega brzdęk ostatnich powidłowych słoików, a za oknem tli się wspomnienie bocianiego gniazda. Jesień zapukała do drzwi i nieproszona owiła pokój nocnym, zimnym powietrzem. Niezawodna pierzasta kołdra ratuje zmarznięte stopy. Przychodzi ranek, a razem z nim świadomość rychłej wyprowadzki. Tej jesieni, jak żurawie z pobliskiej łąki, odpuszczam rodzinne gniazdo. Trochę się cieszę, trochę się boję. Uczelnianych wyzwań, braku głosu Mamy wpadającego wprost w ucho. Rozłąka boli trochę jak zdzieranie przyschniętego plasterka. Może nawet ciut bardziej.